Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 stycznia 2012

Wódz w Matrixie

Wprawdzie od śmierci, a nawet uroczystości pogrzebowych Kim Dzong Ila minęło już ładnych parę dni, ale jednak nadal jakoś, potrzebuje o tym coś napisać.
Zwłaszcza, że równocześnie w telewizji można było w tym czasie zobaczyć dwa straszne dokumenty o Korei, które dalej mi gdzieś "chodzą po głowie". jeden straszny - bo mówił o terrorze i strachu i pokazywał mroczną twarz Korei, a drugi straszny -  bo pozytywny, wydawało się, że ludzie w nim występujący są szczerzy i naprawdę wierzą w swojego Umiłowanego Przywódcę.

Oglądając uroczystości pogrzebowe - miliony ludzi, w histerii przyglądające się jak kondukt żałobny z trumną wodza podąża przez miasto- nie mogłam i nadal nie mogę powstrzymać wielu pytań:

jak to jest możliwe że w XXI wieku po wszystkich doświadczeniach historii, istnieje taki kraj jak Korea Północna, gdzie ludzie wierzą, że jest człowiek, który jest jedynym i wielkim wodzem, którego należy bez zadawania pytań słuchać?

jak musi być skonstruowany system, który powoduje, że miliony słuchają tego jednego człowieka i nikt nie odważy mu się (skutecznie) przeciwstawić?

jak to jest możliwe, że w kraju w którym panuje bieda i straszliwy głód, podczas gdy na urodziny wodza organizuje się wielomilionowe defilady i parady, ludzie nadal się nie reagują?

jak funkcjonuje kraj,gdzie nie mają zastosowania żadne zasady ekonomii, gdzie dzieci przez pół roku nie chodzą do szkoły, bo przygotowują się do parady, a jak już do szkoły pójdą to nie uczą się matematyki, tylko "dzieciństwa Umiłowanego Wodza"?

I wreszcie - jak to jest możliwe, że istnieje IPhone, IPad i wiele innych gadżetów pozwalających na niemal natychmiastowe przekazywanie informacji, w tym też zdjęć...a w Korei Północnej ludzie żyją w Matrixie, tworzonym przez państwo?

być może na większość z tych pytań są proste odpowiedzi - np. ludzie się przeciwstawiają, ale prawda jest taka, że nikt do końca nie wie co dzieje się w Korei Północnej. Wiemy tyle, ile chcą nam pokazać i powiedzieć. A to niewiele.

Niemniej, dla mnie sam fakt, że istnieje kraj, który daje podstawy do postawienia sobie takich pytań (a przecież to nie jedyny taki kraj) - jest jednak szokujący. I kolejny raz zmusza do pomyślenia o tym jaka ta nasza Europa malutka i my w jej środku tacy zadowoleni z siebie, podczas gdy wokół nas jest tyle zdarzeń, których nie rozumiemy, a tym samym, których znaczenia i konsekwencji się nie spodziewamy...
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz