Wydarzenia ostatnich dni i polowanie na czarownice w postaci dzieci polityków zatrudnionych w różnych miejscach w silny bądź luźniejszy sposób powiązanych z administracją rządową lub samorządową (przy pełnej świadomości, że jest to element gry politycznej) skłaniają do zadania sobie pytania: czy fajnie jest być dzieckiem znanych rodziców?
Wspomniane wyżej wydarzenia wskazują, że beznadziejnie :(. niezależnie od tego co potrafisz i kim Ty jesteś - w różnych momentach może się okazywać, że właściwie to nieistotne. Kluczowe jest jak masz na nazwisko i, że jest ono takie samo jak urzędującego premiera, czy ministra.
Nagle stajesz się nie podmiotem, ale przedmiotem dyskusji. to znaczy, że stoisz z boku i nie masz specjalnie prawa głosu - a nawet jeśli teoretycznie to prawo masz-przecież i tak nikt Cię nie słucha.
I jaka absurdalna jest ta nagonka....
Będąc synem premiera poznajesz wszystkich najważniejszych ludzi tego kraju i nie tylko. Nie potrzebujesz wstawiennictwa ojca, żeby być analitykiem w porcie lotniczym....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz