na szczęście nie dosłownie :) ale takiej refleksji o tym, czym tak naprawdę jest patriotyzm, trudno ostatnio uniknąć.
mam chyba problem z tym jak definiujemy to pojęcie. tak....martyrologicznie. patriota to ten, kto miał dziadka w Legionach, ojca w AK, a sam był w Solidarności. (niestety z założenia wyklucza to młode pokolenie, które w kraju nie bardzo ma z kim i za kogo walczyć - i dobrze!).
najlepiej, żeby jeszcze o tym dużo i głośno mówił.
burzę się wewnętrznie na takie przedstawianie patriotyzmu.
dlaczego to słowo łączone jest zazwyczaj z takimi jak wojna, śmierć, walka? dlaczego musi być kojarzone z patosem, sztywnością, ponurością?
dlaczego jest wykluczające? no bo, Ci którzy nie mają z kim i o co walczyć, to w myśl tych definicji nie będą prawdziwymi patriotami "walczącymi za Polskę"
przecież patriotyzm jest dobry, pozytywny, ciepły...i codzienny. to cudownie, że nie musimy o nic walczyć, że nikt nie chce najeżdżać naszego kraju, że nie musimy za niego oddawać życia. tym samym, bycie patriotą jest dużo trudniejsze. bo Polska dzisiaj potrzebuje patriotyzmu "codziennego". ludzi, którzy płacą podatki, pracują - przyczyniają się do rozwoju gospodarczego kraju. ludzi, którzy angażują się społecznie - wspierają budowanie naszego Kapitału Społecznego. Ludzi, którzy zakładają rodziny, mają dzieci - dbają, aby dzięki następnemu pokoleniu Polska też mogła się rozwijać. ludzi, którzy głosują w wyborach - czują się odpowiedzialni za to, kto rządzi Polską.
to jest patriotyzm - dziś i jutra.
on nie wymaga walki z zaborcą ani z komunizmem. wymaga codziennej pracy i wspierania rozwoju kraju.
Nie trzeba do tego mundurów, werbli, pomników ani zniczy. ale potrzeba cierpliwości, sumienności i zaangażowania.
nie trzeba o nim mówić. wystarczy go demonstrować - poprzez swoje codzienne zachowania, decyzje i wybory.
wiesz, dla mnie to jest to uczucie, kiedy każdemu, w każdym zakątku świata mogę powiedzieć "I was born in Poland" - z dumą, bez wstydu, z uśmiechem.
OdpowiedzUsuń