zwiazane z pewnymi zawodami i pewnymi atrybutami, ktore im przypisujemy - np. urzednik musi byc biedny.
taki absurd i wewnetrzna sprzecznosc - chcemy miec profesjonalnych urzednikow, mlodych, dynamicznych, z wyzszym wykształceniem i dalej sie szkolacych....ale zeby zarabiali jak najmniej. bo urzednik powinien byc biedny. bo jak jest bogatszy (nie bogaty), to juz mamy z tym problem i glosno krzyczymy, ze to przeciez nasze podatki ida na pensje urzednicze, a one sa takie wysokie. i dochodzimy do absurdow...gdzie np. jednym z istotnych newsow w jednej ze stacji radiowych jest informacja, ze jedno z Ministerstw zakupilo X krzesel biurowych. news i sensacja. no bo przeciez jak urzednik panstwowy to powinien pracowac dla misji, za jak najmniejsze pieniadze....a do tego siedzac na ziemi, albo na skladanym krzeselku. Tylko skoro o zakupie krzesel dla pracowników mowi sie z dezaprobata w ramach newsow w mediach - to jakie urzedy beda sie odwazaly na jakiekolwiek inne dzialania bardziej ambitne niz zakup krzesel (czyli wlasciwie kazde inne...).
glosno krzyczymy, ze urzednicy powinni malo zarabiac (urzednik = biedny), itp. a zaraz potem ze chcemy profesjonalnych urzedow, sprawnego zalatwiania spraw i zero korupcji....co ciekawsze...sami nie widzimy sprzecznosci w tym o co krzyczymy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz