Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 lipca 2011

networking

czy konkurs na to, kto uzbiera najwięcej wizytówek podzas spotkania bądź konferencji odzwiercieda ideę networkingu?
jaki z tego efekt? że na biurku, w biuru i pod biurkiem (bo nigdzie sie juz nie mieszczą) mamy stosy wizytowek, roznych, czasem bardzo dziwnych ludzi. czy z nich kiedykolwiek skorzystamy? z niektórych tak. z części pradopodobnie nie, bo nie bedziemy sobie w stanie przypomniec gdzie, dlaczego i na jaki temat rozmawialismy z dana osoba i tym samym nie bedziemy za bardzo mieli jak do niej wrocic (mowiac korporacyjnie: nie bedziemy mieli jak zrobic follow upu). ciezko bowiem zadzwonic i powiedziec: "dzień dobry nie wiem gdzie sie poznalismy i dlaczego powinien mnie Pan/ Pani pamietać, ale mam Pana/Pani wizytówkę i potrzebowalabym Pana/ Pani pomocy" nie brzmi za dobrze :(.
czy zatem stos wizytowek faktycznie przeklada sie na budowanie networku? chyba nadal nie jestem do tego przekonana. oczywiscie, z ludzmi nalezy rozmawiac, wymieniac sie wizytowkami - i miec troche szczęścia, żeby w czasie godzinnego spotkania porozmawiac akurat z takimi osobami, z ktorymi pozniej bedziemy chcieli w jakis sposob wspolpracowac.
wierze jednak, ze to bardziej jakosc, a nie ilosc posiadanych przez nas kontaktow pozwala nam faktycznie tworzyc swoja siec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz